Pozostając w
klimacie jagód, upiekłam
jagodzianki, ale zanim przepis (znaleziony tutaj.)...
opowiem historię (niektórzy już ja znają z FB), jak to przy zakupie tych
pięknych granatowych kuleczek, o mało nie ograbiłam sprzedawcy :-) a było to
...za górami za lasami...raczej, tylko za lasami....podczas wielkiego powrotu z
długiego weekendu, zatrzymani przez zamknięty przejazd kolejowy, nadarzyła się
okazja zakupu jagód....myśląc, że mam kilka chwil (no przecież zawsze się
stoi na przejazdach baaardzo długo...prawda?) spokojnie podeszłam, wybrałam
słoik i przy płaceniu, tuż za moimi plecami śmignął pociąg, szlaban w górę i
okrzyki zza kierownicy mojego męża: AAAAAnka wracaj!....dla dramaturgii chwili podkreślę,
że za naszym autem stało już w kolejce ponad 30 samochodów :-) ...i tu w obłędzie,
nie dość, że nie płacąc, to jeszcze z resztą i słoikiem owoców chciałam wracać do
Męża...na szczęście, w tym całym zamieszaniu, Zbieracz mnie zatrzymał,
zapłaciłam i zdążyłam....nie ograbiłam i nie zablokowałam zbytnio
przejazdu - nikt nie trąbił! ....dalsze 50 km spędziłam ze słoikiem - bez
zakrętki - między nogami, pełnym owoców lasu...czuwając, aby nic się nie wysypało,
oraz obmyślaniem co tu upiec? ugotować? Lub ulepić? ...wyszły jagodzianki - 16
szt. ..część owoców zamrożona czeka na swoją kolej....
Składniki
500g mąki
pszennej
1,5 łyżeczki
suszonych drożdży
szczypta soli
250 ml mleka
1 jajko
1/4 szklanki oleju
pół szklanki cukru
1 łyżeczka esencji
waniliowej
nadzienie
300 g jagód
3 łyżki
cukru
1 łyżka mąki
ziemniaczanej
Mąkę, drożdże
mieszamy. Dodajemy sól, mleko (dodałam zimne), jajko, olej, cukier i wanilię.
Całość zagniatamy - można ręcznie, u mnie najpierw mikser z hakiem, potem
ręczne zagniatanie, aż ciasto będzie gładkie. Odstawiamy na 1h do wyrośnięcia, podwojenia
objętości, w ciepłe miejsce. Następnie ciasto dzielimy na 16, równych, części.
Z każdej części robimy placek, który faszerujemy przygotowanymi wcześniej
jagodami, zlepiamy, jak pierogi. Na koniec formujemy owalne bułeczki. Odkładamy
na blaszkę wyłożoną papierem, sklejeniem do dołu. Odstawiamy do wyrośnięcia na ok.
45 min. Wyrośnięte bułeczki pieczemy w 200 st - termoobieg - 15-20 min. Po wystudzeniu
można polukrować...ja nie zdarzyłam :-)
Smacznego!
Uwielbiam te bułeczki :) A Twoje wyglądają znakomicie!
OdpowiedzUsuńPrzepis dodaję do akcji
Pozdrawiam ;)