Wakacje dobiegły
końca. Wróciłam z wojaży: z pełnym aparatem zdjęć, doznań kulinarnych, oraz
naładowanymi bateriami. Baterie działają, jak te od króliczków z reklamy, ale
nie grzeją niestety. Dlatego na rozpoczęcie nowego sezonu postanowiłam rozpalić
zmysły...zupą: kremową, pikantną, marchewkowo-imbirową....Jadłam takie cudo w Cyrylu i Dziurce , tym bardziej cieszę się, że udało mi się
odtworzyć smak tego dania :)
500 g marchwi
1 cebula
imbir (ilość zależy od upodobań - ja dałam dużo, ale trzeba uważać, aby smak nie zdominował słodkości marchwi)
165 ml mleka kokosowego
włoszczyzna
sól, pieprz, papryka słodka i ostra
pietruszka
W garnku szklimy cebulę, niezbyt drobno posiekaną (wszystko będziemy blędować na końcu). Dodajemy pokrojoną w talarki marchewkę. Smażymy ok. 5-8 min. dodajemy włoszczyznę, zalewamy wodą tak aby pokryła marchewki minimalnie. Solimy i gotujemy do miękkości. Na koniec do garnka wrzucamy pokrojony imbir, wlewamy mleko kokosowe i dusimy na małym ogniu ok. 5 - 10min. Zupę blendujemy. Doprawiamy solą, pieprzem, papryką. Podajemy posypaną pietruszką z tostami lub samodzielnie.
Smacznego!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń