Poszukiwałam
przepisu na ciasto, które nadawałaby się do nowo zakupionych foremek. Poza tym
w lodówce miałam całą szufladę marchewek i już wiedziałam, że będę robić ciasto
marchewkowe*. Przepis znaleziony w "kufrze pełnym niespodzianek" (oj
dużo ich tam jest :-) Pierwszy raz pieczone, wyszło wyśmienite...
Składniki
600
g marchewek
100
g masła
1/2
szklanki cukru
3
łyżki śmietany 18% (ja dałam 30%, bo innej nie było:)
4
jajka (osobno żółtka i białka)
1
1/4 szklanka mąki
3/4
szklanki płatków migdałowych
2
łyżki mąki ziemniaczanej
2
łyżeczki proszku do pieczenia
skórka
z cytryny
Polewa
i krem
maliny
w słoiku (zaprawy od Mamy)/mogą być mrożone
2
łyżki serka mascarpone, łyżka cukru pudru
pół
tabliczki gorzkiej czekolady
Marchewki
myjemy, obieramy i ocieramy na wiórki. Ja użyłam malaksera- cudo techniki i mój
przyjaciel w kuchni. Masło ucieramy z cukrem, aż się rozpuści. Następnie
dodajemy żółtka, śmietanę oraz skórkę z cytryny. Cały czas ucieramy i dodajemy po
łyżce marchwi. Białka ubijamy na sztywna pianę. Mąkę mieszamy z proszkiem do
pieczenia. Połowę białek dodajemy do masy marchewkowej, oraz część mąki. Po
wymieszaniu dodajemy drugą część mąki oraz migdały i resztę białek. Wymieszaną
masę przekładamy na blaszkę lub do foremek wysmarowanych masłem. Pieczemy ok.
40 min w 180 st. z termoobiegiem.
Polewa
czekoladowo - malinowa: gotujemy sok z malin, dodajemy czekoladę. Mieszamy do
uzyskania konsystencji gęstej polewy. Pokrywamy przestudzone ciasto.
Jako
dodatek do ciasta podałam krem malinowy: serek mascarpone utarłam z cukrem i
malinami. Moja rada: maliny dobrze jest przetrzeć przez sito zanim doda się do
serka, wówczas pozbędziemy się pestek. Czego oczywiście nie zrobiłam :-)
Smacznego!
* przepis
pochodzi z gazety Olivia....