Moja Mama,
Teściowa, Ciotki przepisy zbierały do teczek, zeszytów. Wiele z nich nosiło
nazwę osoby, która przekazała daną recepturę,
np. : sernik Pani Lalki (zawsze zastanawiałam się jak Pani Lalka wyglądała...),
babka Pani Krysi itp. Dzisiejsza szarlotka powinna mieć nazwę jabłecznik
Joli, gdyż Jola jest autorką tego cudownego ciasta. Szybkie, pyszne,
niezbyt słodkie. A ponieważ, nie miałam
czasu na tarcie jabłek, użyłam prażonych, wyrób domowy Grażynki Leszka, za który
dziękuję raz jeszcze…
Składniki:
3 szklanki mąki
2/3 szklanki cukru
1 kostka masła
2 jajka
1 1/2 łyżeczki
proszku do pieczenia
łyżka lub dwie
zimnego mleka
garść
wiórków kokosowych
7 szt.
jabłek
łyżeczka soku z
cytryny
łyżeczka
cynamonu
3 budynie
waniliowe lub śmietankowe bez cukru
3 szklanki gęstego
soku pomarańczowego
Z mąki, cukru,
masła, jajek, proszku zagniatamy ciasto. Gdy się nie klei dodajemy jedną lub
dwie łyżki mleka. Ciasto dzielimy na dwie części: 1/4 i 3/4 - zamrażamy ok. 20
min. Jabłka obieramy, trzemy na tarce jarzynowej, na dużych oczkach,
skrapiamy cytryną i posypujemy cynamonem (jak ktoś nie lubi nie musi go
dodawać). Budyń gotujemy w trzech szklankach soku pomarańczowego. Na wyłożoną
papierem do pieczenia blaszkę, wykładamy 3/4 ciasta (można je rozwałkować lub
zetrzeć na tarce) na to jabłka, wiórki kokosowe (tyle aby przykryły jabłka,
jednak nie za grubą warstwę), potem budyń (może być ciepły) oraz starte na
dużych oczkach pozostałe 1/4 ciasta. Pieczemy ok. 50 - 60 min w 180 st. z
termoobiegiem. (u mnie 50 min z termoobiegiem, potem 10 min góra dół)
Na koniec
przestudzone ciasto można polukrować lub posypać cukrem pudrem
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz